Chciałabym siąść pod jakimś drzewem ,na jakieś polance i się
zestarzeć . Bez żadnej większej filozofii.
Dorosnąć. Zestarzeć. Zamknąć oczy. Wrosnąć w mech.
Położyć się na czyimś pomocnym ramieniu i spać dopóki się
nie wyśpię.
Nie musieć otwierać oczu zmęczonych od płaczu.
Móc tańczyć na bosaka nie przejmując się, że ktoś będzie
mnie oceniał.
Siedzieć w białej, letniej sukience i czuć kosmyki trawy
łaskoczące w stopy.
Śpiewać na całe gardło, nucić cicho, gwizdać razem z
jaskółkami.
Nie musieć patrzeć na cierpienie.
Nie musieć powstrzymywać krzyku bezradności.
Móc wypowiedzieć wszystkie słowa jakie kiedykolwiek chciałam
powiedzieć.
Czuć ciszę. Słyszeć ciszę.
Zatęsknić.
Rozpuścić włosy i powoli wstać.
I znowu usiąść i się rozmarzyć.
Nie żałować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz