niedziela, 31 marca 2013

Dziwne, dziwne

Jeśli ktokolwiek ma w ten oto Wielki Poniedziałek zły humor, to niech posłucha tej piosenki. Uwierzcie nic tak nie wywołuje uśmiechu jeśli w perspektywie świta niezbyt odległy powrót do szkoły.
Pana Piotra Bukartyka również poznałam dzięki mojemu tacie, dziękuję tato z tego miejsca.

"Sznurek" dla wszystkich niebieskich gąsienic(zawsze podejrzewałam że w tej fajce nie był tylko tytoń) i nie tylko :D

Potwory spod łóżka

"Wiersz" bez żadnego ładu i składu, bez rymów i bez żadnych zasad. Taki wypocieniec. Ale myślę, że każdy miał swojego osobistego potwora spod łóżka i też że nie jeden wciąż go trzyma w zakurzonej szufladzcę na gdzieś na dnie podświadomości...Przynajmniej ja, bo zawsze śpię opatulona kołdrą od stóp do głów oczekując ataku :D

Potwory spod łózka dawno zniknęły,
Teraz wlazły na sufit.
Wiem, bo gdy z koszmaru nocnego się budzę,
patrzę w tak dziwne ślepia,
że ja swoje przerażona zamykam.
Powoli zapominam,
lecz strach nie uczyni mi tego zaszczytu.
Dopóki w sen głęboki nie zapadnę,
 nie opuści mnie ani na moment.
A gdy budzę się po chwili,
jasność wpada przez okno.
Potworów już nie ma,
boją się światła.
Teraz siedzą za szafą.
I nie wypłoszy ich z stamtąd odkurzacz, szczotka, śpiewanie.
Bo choć wlazły za szafę, taka jest prawda,
to siedzą również w mej głowię.

sobota, 30 marca 2013

"Usiadł czarny kruk na dachach Petersburga. Niech to wszystko szlag"


Cóż, siedzę sobie w łóżeczku i tracę tak długo oczekiwany czas wolny od szkoły, sprzątania, kłótni, szczęku naczyń.
Ale biorąc pod uwagę, że od kompletnego załamania nad śniegiem w przedostatni dzień marca powstrzymuje mnie tylko  gorąca herbatka i ukryte zapasy żelków, czas mogę tracić prawie bez poczucia winy.
A bardzo chciałabym się podzielić przepiękną, nastrojową i wpadającą w ucho piosnką.
„Petersburg” usłyszałam jadąc samochodem w wakacje tego roku. Otóż mój tatuś ,nie mogąc doczekać się aż ja czy moja siostra wpadniemy na ten genialny pomysł, kupił sobie mocno reklamowaną w radiowej „Trójcę” płytę pana Artura Andrusa „Myśliwiecka”. Choć okazała się ona prezentem bardziej dla mnie niż dla niego, sam przyznał że był to zakup trafiony.
Bo piosenki Andrusa  są tylko melodyjne, zabawne ale przede wszystkim jedna z nich nosi nazwę „Petersburg”.

A Sankt Petersburg to miasto przeze mnie ukochane całym serduchem. Że miejsce brzydkie to nie jest dam na dowód takie tam zdjęcie takiego niepozornego Pałacu Zimowego i komnat Romanowów. A co mi tam.


Ale wracając do piosenki…tekst jest moim zdaniem idealny na takie jakże piękne zimowe ,kwietniowe prawie że wieczory, bo jest świetna do wyciszenia albo wręcz przeciwnie podburzenia wszystkich swoich emocji.
Nie wiem czy jest sens dalej rozpływać się nad piosenką, skora sama świetnie się broni? Chyba nie. Po prostu, warto posłuchać.
I jeszcze tak na ostatek: Pogodo, „to twoja wina, że mnie jutro znajda z przestrzelonym łbem”! Oraz wesołych świąt J

piątek, 29 marca 2013

"Niebo dziś w żałobie zanosi się płaczem. Niegościnny świat w mroku pogrążył się"

Nie mam nawet siły pisać.
Pogoda postanowiła wpędzić mnie do grobu i sypnęła śniegiem. A co tam!
Do tego mam postanowienie żeby nie jeść dzisiaj słodyczy, w czasie kiedy trwa wylizywanie misek, skubanie spodów świątecznych ciast a zapach polewy na mazurka wypala mi nozdrza :'(
Ogólnie jest mi nieco smutno.
Jeszcze postanowiłam dobić się moją ukochaną piosenką z "Rogatego Rancza", która choć jest przepiękna to działa na mnie dość przygnębiająco

Oto ta właśnie piosenka. Co prawda nie leje, a wali śniegiem ale nadal "Niepomyślny czas zdaje się nie mieć końca".


czwartek, 28 marca 2013

W Karinie Czarów przecież zawsze było ciepło...

Pogoda mnie dobija. Pod każdym względem. Wolałabym śnieg, breje, deszcz, tylko nie to okropne zimno. Już nawet nie pamiętam jak wygląda wiosna. Ja jestem dzieckiem lata, ja nie nadaję się do takich warunków!
Przestaję myśleć o czymkolwiek kiedy jestem na zewnątrz bo wszystkie moje myśli zbierają się aby wyklinać ten lodowaty wiatr i niską temperaturę.
Jednym słowem zamarzam. Zamarza też mój mózg.
A jak w takiej temperaturze mają przetrwać króliki z zegarami? Nie dziwię się, że żaden do tej pory  nie pokazał...
A to coś wymyślonego w kilka sekund, czekając na koleżankę, próbując jakoś wytrzymać, nie zamarznąć, albo nie uciec do ciepłego domciu.


Jest tak zimno, że przestaję myśleć jak wyglądam przebiegając przez ulicę z pełnym plecakiem.
Jest tak zimno, że nie obchodzi mnie czy ktoś spod grubej wełnianej czapki zobaczy chociaż skrawek mojej twarzy, tylko naciągam ją na brwi.
Wiatr wdziera się w każdą, nawet najmniejszą szczelinę, sprawiając że czuję jak moje ciało pokrywa gęsia skórka.
Jest tak zimno, że dystans kilkunastu metrów wydaje się maratonem dla moich stóp.
Jest tak zimno, że kilka ostatnich schodów do moich drzwi pokonuje w tępię o jakim nigdy bym siebie nie podejrzewała.
Otwieram drzwi, choć moje zgrabiałe od zimna palce nie potrafią poradzić sobie z kluczem.
Ale ciepło nie ogarnia mnie od razu.
Mieszkania jest puste. Jeszcze nikt nie wrócił do domu. Wszyscy jeszcze marzną w tej okropnej, szarej i lodowatej krainie.
Choć w kuchni czeka na mnie i na odgrzanie pyszny obiad, nie mam w sobie wystarczająco siły woli, żeby zdjąć rękawiczki.
Powieszenie płaszcza w szafie wydaje się być zadaniem nie do wykonania.
Ale w końcu wykonuję jeden ruch. Pociągam za jedną klamkę. Przekraczam jeden próg.
 Wchodzę do mojego, jasnego i przytulnego pokoju.
Po otuleniu się miękkim kocem wiem że zimno już mnie nie dopadnie. W każdym razie dopóki nie będę musiała wrócić do tej ohydnej, zimnej krainy jaką jest teraz każda ulica.


niedziela, 24 marca 2013

"Wszyscy mamy tutaj bzika"


Kim jestem? Sama nie wiem.
Jestem jak Alicja, która szuka odpowiedzi na to pytanie w Krainie Czarów. Tyle, że ja poszukuje również mojej Krainy.
Jestem bardziej podobna do Alicji niż kiedykolwiek mogłam przypuszczać: „Ja... ja naprawdę w tej chwili nie bardzo wiem, kim jestem, proszę pana. Mogłabym powiedzieć, kim byłam dziś rano, ale od tego czasu musiałam się już zmienić wiele razy.”
Ja też kiedyś mogłam powiedzieć kim jestem.  Ale zgaduję, że coś się zmieniło bo teraz po prostu nie potrafię.
Też jestem dziewczyną, podobnie jak Alicja. Też jestem trochę inna. Mi też przyjemność sprawiają trochę inne rzeczy niż wszystkim innym.
Też lubię łazić po drzewach, choć w moim wieku już podobno nie wypada i też nie lubię nudnych bajek.
Zgubiłam się w tym moim światku i jak na razie żaden biały ogonek z zegarkiem w ręku nie wychyla się, żeby mi pokazać jakąś inną drogę.
Cóż więcej?  Jestem dziwna, szalona, porąbana? Nie wiem czy zasłużyłam sobie na takie określenia…
Ale wychodzę z założenia e wszyscy mamy w sobie coś z wariata. Jak mówi Kot:
- Ale ja nie chciałabym mieć do czynienia z wariatami - rzekła Alicja.
- O, na to nie ma już rady - odparł Kot. - Wszyscy mamy tutaj bzika. Ja mam bzika, ty masz bzika.
- Skąd może pan wiedzieć, że ja mam bzika? - zapytała Alicja.
- Musisz mieć. Inaczej nie przyszłabyś tutaj.
Więc jeśli ktoś tutaj przyjdzie i przeczyta, znaczy to jedno: również ma bzika.