Kula leciała z zawrotną szybkością.
Ale to była jedna z tych chwil, kiedy świat zwalnia
kilkunastokrotnie i czujesz się jakbyś był muchą, która może odlecieć w
ostatniej chwili.
Widział ją, mógłby opowiedzieć o niej ze szczegółami.
Zdążyłby uciec. Ale po co?
Nienawidził bawić się w chowanego czy w berka.
Kochał spokój.
A teraz mógł bez żadnych przeszkód stać spokojnie w miejscu.
I czekać.
Kątem oka zahaczył o
lufę czarnego jak słoma pistoletu, ale po chwili znowu zaczął wpatrywać się w
kulę.
Po co?
To pytanie dudniło o ściany jego czaszki.
Po co dzisiaj rano misternie układał papiery na swoim
mahoniowym biurku?
Po co ubrał się w najlepszy garnitur?
Po co zaprzątał sobie tym głowę?
Po co badał rano ciśnienie?
Po co kupił kota?
Po co mu ta koszulka polo, którą dostał wczoraj?
Po co jeździł taksówką?
Po co kupował na święta diamentowe kolczyki swoim
sekretarkom?
Po co chodził do biura w niedziele?
Po co mu w domu cztery telewizory?
I znowu popatrzył na kulę.
Była już całkiem blisko.
Czekał na jakieś katharsis , ale ostatnia myślą było to, czy
pamiętał ,do choler ,nakarmić tego kota, którego nie wiadomo po co kupił.
I wtedy uderzyła.
Krew wyglądała jak rzeka, która zgubiła swoje brzegi.
Jęknął i opadł w dół.
A gdy tak leciał, przypomniał sobie, że nakarmił kota.
Szprotami.
Z otępienia wyrwał go jakiś głos.
Nie dotarło do niego kto i co do niego mówi.
Podniósł oczy i nagle wszystko do niego powróciło.
Wszystko .
Tym razem usłyszał już słowa, które leciały na lekkich
skrzydłach w jego kierunku:
-Dziękuję tato. Fajny pistolet. A ty jesteś fajnym
Indianinem.
Jego pięcioletni syn położył na podłodze czarny pistolet na
kulki, po czym podszedł do niego i przyjrzał mu się uważnie.
-O, trafiłem Cię w palec. Poproszę mamę o plaster.
Wybiegł z pokoju.
Po co?
Po co mu ten spokój?
Jest spokojny. Leżąc na podłodze w salonie swojej byłej
żony, z pióropuszem na głowię, udając, że nie żyję.
Tak, jest spokojny.
I po co?
Spokój pożarł jego życie.
Teraz on pożre spokój.
I wybiegł z pokoju za synem, chwytając pistolet z podłogi.
Zaczął wydawać okrzyki bojowe godne prawdziwego indiańskiego wodza.
I dlaczego nie lubił bawić się w berka?