Cóż, siedzę sobie w łóżeczku i tracę tak długo oczekiwany
czas wolny od szkoły, sprzątania, kłótni, szczęku naczyń.
Ale biorąc pod uwagę, że od kompletnego załamania nad śniegiem
w przedostatni dzień marca powstrzymuje mnie tylko gorąca herbatka i ukryte zapasy żelków, czas
mogę tracić prawie bez poczucia winy.
A bardzo chciałabym się podzielić przepiękną, nastrojową i wpadającą
w ucho piosnką.
„Petersburg” usłyszałam jadąc samochodem w wakacje tego
roku. Otóż mój tatuś ,nie mogąc doczekać się aż ja czy moja siostra wpadniemy
na ten genialny pomysł, kupił sobie mocno reklamowaną w radiowej „Trójcę” płytę
pana Artura Andrusa „Myśliwiecka”. Choć okazała się ona prezentem bardziej dla
mnie niż dla niego, sam przyznał że był to zakup trafiony.
Bo piosenki Andrusa są
tylko melodyjne, zabawne ale przede wszystkim jedna z nich nosi nazwę „Petersburg”.
A Sankt Petersburg to miasto przeze mnie ukochane całym
serduchem. Że miejsce brzydkie to nie jest dam na dowód takie tam zdjęcie
takiego niepozornego Pałacu Zimowego i komnat Romanowów. A co mi tam.
Ale wracając do piosenki…tekst jest moim zdaniem idealny na
takie jakże piękne zimowe ,kwietniowe prawie że wieczory, bo jest świetna do
wyciszenia albo wręcz przeciwnie podburzenia wszystkich swoich emocji.
Nie wiem czy jest sens dalej rozpływać się nad piosenką,
skora sama świetnie się broni? Chyba nie. Po prostu, warto posłuchać.
I jeszcze tak na ostatek: Pogodo, „to twoja wina, że mnie
jutro znajda z przestrzelonym łbem”! Oraz wesołych świąt J
Pan Andrus jest mistrzem <3 A po przeczytaniu "Zbrodni i kary" też mam ochotę zwiedzić to miasto-demona.
OdpowiedzUsuń